środa, 24 października 2012

from hate to love...

Jak iść na warsztaty to od razu podwójne... a jakże! nie ma co się rozdrabniać!?!?! W zeszłym tygodniu tuż przed zajęciami z filcowania poznałam jeszcze jedną technikę robienia bardzo efektownej i modnej biżuterii- SUTASZ. Muszę się przyznać, że nie od razu pałałam miłością do drobiazgów tworzonych tą metodą, gdyż uważałam, że wyglądają nieco tandetnie. Moje zdanie zmieniło się jednak, gdy zobaczyłam parę kolczyków "na żywo". Były one cudne i wyglądały niezwykle delikatnie.
Od tamtej pory myśl o sutaszu zaprzątała mi głowę non-stop, aż do momentu gdy nadażyła się ta okazja aby pod okiem doświadczonej osoby nauczyć się zszywania sznurków i koralików. Muszę Wam powiedzieć, iż utworzenie czegoś konkretnego jest niesamowicie pracochłonne i wymaga nie lada wprawy aby ogarnąć  wszystkie elementy, nie dając się przy tym zamotać. 
Poniżej załączam zdjątka broszki, którą miałam przyjemność zrobić. :) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz