czwartek, 29 sierpnia 2013

czarne trio





Trzy małe, czarne kuleczki zawisły na czarnych sznureczkach, tworząc eleganckie trio.







W niektórych z poniższych zdjęć, połączyłam "bohaterkę" dzisiejszego posta z bransoletkami, które bądź są moim wytworem (i je Wam już wcześniej prezentowałam), bądź wylądowały u mnie kiedyś w szkatułce wprost z lady sklepowej (to ta jedna z misiem i druga... z ręką Fatimy) . A że jak to się mówi.. "w kupie raźniej" ... to.. zaproponowałam Wam takie oto zestawienie...









***













poniedziałek, 26 sierpnia 2013

mała- wielka miłość od pierwszego wejrzenia, czyli historia pewnej znajomości



Muszę się z Wami podzielić tym co mnie ostatnio spotkało... 
Zaczęło się to w piątek, gdy wraz z mężem, normalnie jak nigdy nic wracaliśmy sobie samochodem po pracy do domu. Pozostało nam już do przebycia ostatnie 700m i przejechanie także ostatniego skrzyżowania, (na którym ruch jest bardzo duży), kiedy... na naszej drodze pojawiła się suczka rasy YORK. Nie widzieliśmy żadnej osoby, która mogłaby być jej właścicielem, wówczas wyobraziliśmy sobie czarny scenariusz- jak nic zginie pod kołami samochodu. Stąd, w naszych głowach zrodził się pomysł złapania jej. Nie było to łatwe zadanie, ponieważ suczka była totalnie zdezorientowana i wystraszona. W akcję włączyło się jeszcze dwóch kierowców. Ostatecznie, psiak wylądował na moich rękach i tak pojechaliśmy do domu. 
Byłam szczęśliwa, że ta istotka uniknęła śmierci.
Chwilę później, rozpoczęłam akcję poszukiwania jej Pańcia. Objeździłam parę sklepów (aby dowiedzieć się, czy przypadkiem nikt o nią nie pytał.) oraz ludzi, którzy wydawało mi się, że mają w swym przychówku owe stworzenie. Bez pozytywnych rezultatów. :(

Psinka przysporzyła mi wiele wzruszenia. Nazajutrz, obudziła się i podbiegła do okna tak jakby wyczekiwała na swojego Pańcia. To, zdeterminowało mnie jeszcze bardziej w poszukiwaniach. Hop, na rower i kolejne domostwa i sklepy odwiedzone z tym samym pytaniem... Skleciłam, również ogłoszenie/ informację i rozkleiłam ją w wielu widocznych miejscach... No, cóż teraz trzeba tylko czekać.

Zastanawiacie się dlaczego nie chciałam jej zostawić??? Oczywiście, że z wielką chęcią bym chciała ją sobie przygarnąć, bo sunia jest przeurocza, czasami prześmisznie wytyka jęzorek, a jak chce się ją złapać na ręce to przeuroczo zaczyna się kręcić w miejscu. Dodatkowo, jej wygląd- rozwala nawet najtwardsze serducha (prawda mężu? :) ) Wygląda jak mały nietoperek, który wodzi  za nami swym czarnymi jak węgielki oczkami, gdziekolwiek się nie ruszymy. Nic, tylko kochać i tarmosić.  Przeurocze, prześmiszne, przekochane... ale.... w naszym domku, jest już pewien czworonóg. Nasze, ok. 70kg większe psie, nie mogło zrozumieć, że naszą miłością obdzielimy teraz w totalu 8 nóg. :) Nie wybuchała jakąś agresją, lecz jej rozmiary oraz chęć poznania i bawienia się z maluteńką koleżanką, mogły by spowodować straszne w skutkach rezultaty. 
Przez ostatnie 4 dni wszyscy staraliśmy się więc tak organizować życie pupilkom, aby nie miały zbyt dużo kontaktu ze sobą. Niestety, to nie jest rozwiązanie na dłuższą metę... Zaczęłam się porządnie zastanawiać jak to wszystko urządzić, poskładać aby oba psiaki żyły tutaj sobie bezstresowo... . Moje rozmyślania przerwał jednak jeden telefon (parę godzin temu).... Pan w sprawie ogłoszenia... bo jak mówił "Zaginęła suczka, ma na imię Lola, wystrzyżona tak że na łepku ma dłuższą sierściuszkę (a raczej włosy) i wygląda nieproporcjonalnie, jest drobną suczką, która kręci się gdy tylko chce się ją wziąć na ręce. Zaginęła w piątek." Nio nic, nie miałam żadnych pytań, wszystko się zgadzało. A ze szczęścia wpadłam w ryk. Do tej pory nie mogę się opanować- ciągle czekając na odbiór zguby. 






Ps. Mam nadzieję, iż właściciele już nigdy przenigdy nie wykażą się takim lekkoduchem i nie spotkam tej małej pchełki w takiej sytuacji jaka miała miejsce 4 dni temu.








Ps2. Lola właśnie pojechała do swojego domku. Przyznam, że dawno nie wylałam tylu łez. Będzie mi jej bardzo brakowało. Serducho pękło.













niedziela, 25 sierpnia 2013

wakacje w dwa dni



Co prawda mój urlop był już tak dawno, że można by było o nim zapomnieć ;), ale myślę, że warto jest powrócić do pewnych dwóch dni, kiedy to wybraliśmy się na dwudniową wycieczkę w okolice..... no właśnie trochę kilometrów zrobiliśmy.. i zaraz dokładnie dowiecie się gdzie zawiozły nas nasze cztery koła...

Swą podróż zaczęliśmy od Puław. Główym i praktycznie jedynym punktem wycieczki miał być Pałac Książąt Czartoryskich. Pech chciał, iż prace konserwatorskie obecnie prowadzone w obiekcie uniemożliwiły zwiedzanie jakichkolwiek pomieszczeń. :(



Nie, to nie... nie chcą nam udostępnić do zwiedzania to pakujemy się i jedziemy dalej... Udaliśmy się do Lublina i Majdanka.








*************










Pierwszy dzień podróży, zakończyliśmy na uroczym Kazimierzu Dolnym. 







***





Niestety, nie zabawiliśmy tam długo, ponieważ jak to w szczycie sezonu turystycznego bywa... większość aktrakcji turystycznych była... ZAMKNIĘTA. :(







Zwabieni więc reklamą (mijaliśmy po trasie co nie miara billboardów), podjechaliśmy do Bałtowa- do niesamowitego kompleksu turystycznego. 
APEL DO RODZICÓW-  uważajcie wasze dziecko wręcz oszaleje z różnorodności czekających nań atrakcji. :-) 
Oferują tam m.in.: Jurapark, Zwierzyniec, Prehistoryczne Oceanarium, Park Rozrywki i wieeeele, wiele innych. 

PS. Prehistoryczne Oceanarium w 3D naprawdę robi super wrażenie. Gorąco polecam!!!






Proszę Państwa, kolejny i ostatni już punkt naszej dwudniowej wycieczki to.... Sandomierz. Pozostaję, pod wielkim wrażeniem uroku tego miejsca!!! 







xoxoxo

środa, 14 sierpnia 2013

wakacyjnie...



Żółto- niebieskie sznurki i koraliki oraz rozgwiazdki, przywodzą mi na myśl jedno... WAKACJE! A więc... ot, taka letnia/lekka/wakacyjna ozdóbka na łapkę.... Tadaaaaammmm....












wtorek, 13 sierpnia 2013

no to co...... WYNIKI???? :)




Moi Drodzy, zanim przejdę do ogłoszenia wyniku, chciałabym ślicznie Wam podziękować za to, że znosicie mnie już ponad rok, za to... że obrywają mi się od Was tak miłe słowa i komentarze (to, naprawdę dodaje skrzydełłłłłłłłłłł) ... nio i za to, że.... tak licznie wzieliście udział w mojej zabawie. DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ. :*********

Thank you my Dears for all your support and warm words. 


A zatem.....to jest ten moment, gdy moje serducho bije nieco szybciej i towarzyszą mi niesamowite emocje oraz... nerwacja :). Tak... tak... też jestem MEGA- ciekawa jak wypadnie losowanie i komu podeślę naszyjnik. 


Tym razem w losowaniu posłużę się generatorem liczb... Co by zabawa za szybko się nie skończyła... każdemu z Was przypisałam po 3 numerki w następujący sposób:

(There are the numbers assigned to each person. Once, the lucky figure is generated, please check it against your name. If the number matches with the one next to your name- Congratulations- you are the winner!)






Gdy już poznamy szczęśliwą liczbę, znajdź ją proszę w powyższej tabelce. Osoba, której owa cyferka jest przypisana, będzie naszym zwycięzcą. Z góry naszemu zwycięzcy-  GRATULUJĘ !!!

Czas uruchomić maszynę losującą.....








niedziela, 11 sierpnia 2013

zestaw- kolor bordo i brąz




Witajcie Moi Drodzy po-urlopowo! :-)
Trochę ostatnio nas przygrzało. Ukrop za oknem sprawiał, że nie szło wcale żyć! :) Zatem, schowałam się w zimnutkich ścianach domu i coś dla Was zrobiłam... Dziś, prezentuję zestaw bransoletek w odcieniach: bordo, brąz, czerwień. W rzeczywistości prezentują się naprawdę.... superowo!














Ps. dziękuję za miłe komentarze i tak duże zainteresowanie moim CANDY. Pamiętajcie... został już tylko jeden dzień....