ojoj... ja szybko lecą te tygodnie... znowu mamy piątek...znowu pokaże Wam co "uszyła" ciocia Grażynka...
piątek, 28 lutego 2014
piątek, 21 lutego 2014
piątkowe spotkania z ciocią Grażynką
Ciocia Grażynka zaprezentuje Wam dziś pracę, która mnie osobiście kojarzy się ze złotym pawiem. Kamorki użyte w naszyjniku to piasek pustyni.
***
poniedziałek, 17 lutego 2014
niedziela, 16 lutego 2014
piątek, 14 lutego 2014
to już dziś...
Walentynkiiiiiiiii....
Życzę Wam duuuuuużo miłości... nie tylko w tym dniu ale i przez cały okrągły rok...
środa, 12 lutego 2014
w klimacie...
W związku ze zbliżającym się świętem... czerwonego serducha... dziś post wprowadzający w ten klimat... :)
Bransoletka ze zpagetti w makramowym splocie oraz obcej produkcji bransoletka z serduchem, prezenują się no... no.... całkiem zacnie... ;-)
Super pasują do modnych dresowych bluzek czy tunik...
***
niedziela, 9 lutego 2014
z całego serducha wielkie dzięki oraz szyte, nie klejone
Moi Drodzy,
Najpierw, chciałabym serdecznie z całego mojego serducha podziękować Wam za zaangażowanie oraz esemesiki wysłane na by moniek w konkursie na blog roku 2013. Na 362 blogi zgłoszone w kategorii "Twórczość Arystyczna", by moniek zajął 32 miejsce. Śliczne Wam za to... DZIĘKI! :*:*:*
Co teraz w moim biżuteryjkowym świecie się dzieje? Ach, ostatnio postanowiłam się przemóc i stworzyć coś w technice zszywania sznurków i koralików, powszechnie znanej jako sutasz.
Dlaczego "przemóc" i skąd w ogóle ten pomysł?
Z sutaszem miałam do czynienia już dwa lata temu, gdy zapisałam się na warsztaty (tu możecie znaleźć moje pierwsze i ostatnie sutaszowo-warsztatowe "dzieło ;) ) i już... Odtąd, jakoś nie miałam ani nastroju ani czasu aby "bawić" się tą techniką. Ponadto zdawałam sobie sprawę, ażeby praca wyglądała estetycznie i nadawała się do noszenia to trzeba poświęcić wiele godzin pracy.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni, naszła mnie jednak ochota na zrobienie czegoś nowego. W łepetynie pojawiła się myśl pod tytułem- "ponownie spróbuję z sutaszem"...
I tak powstał mój pierwszy kolczyk. Zaczęłam od podstawowego elementu.... iiii... zabrakło mi weny... a z taką podstawą przecież nie "wyjdę do ludzi". Chciałam coś tam dodać, poszperałam, przeszukałam pudełeczka i znalazłam... listki... myślę, że pasują tu całkiem nieźle...
Tak, tak... to powyżej tooooo... moja pierwsza, samodzielna, wyszyta od góry po sam dół- praca. Zapewne każde oko, zaraz wychwyci pewne niedociągnięcie z mojej strony... a raczej zbyt mocne zszycie sznureczków w jednym miejscu... do czego od razu, bez bicia się przyznaję... ;)
Chęć "szycia" była jednak tak wielka, iż stwierdziłam że wystartuję z kolejnym "dziełem" :)))))...
Tu również, etap tworzenia przebiegał w dwóch turach. Po jakimś olśnieniu, dodałam ten granatowy zawijasek...
Kolejnego dnia, na "po-pracowe" odstresowanko, chwyciłam za igłę i zaczęłam kolczykową kompozycję numer 3.
Myślę, że jak na dosyć krótki okres mojej zabawy z sutaszem, to już to całkiem fajnie wygląda...
Na koniec mojego dzisiejszego posta, chciałabym dodać że powyżej prezentowane kolczyki są na razie pozbawione bigli oraz swojej drugiej "połówki". Chęć podzielenia się z Wami, moimi "zwiastunami" prac była silniejsza... :-D
PS. Ewelinko, kolejne sztuki -do pary- zostaną uszyte już wkrótce.
piątek, 7 lutego 2014
piątkowe spotkania z ciocią Grażynką
W tym tygodniu możemy podziwiać hmmmmm... nie wiem jak Wam, ale mnie ten naszyjniczek przypomina zielonego ludzika...
O! Właśnie tak!!! Dziś, zamieszczam fotkę zielonego ludka wprost spod igły cioci Grażynki. :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)