Jest Luty? Jest!
Już za 4 dni Walentynki? Nie inaczej!
Więc musi być MIŁOŚNIE!
Będzie mnóstwo serduszek, kupidynków i innych Miłośniastych rzeczy! SORRY! ;)
Dziś chciałam zaprezentować Wam naszyjnik, który jest wielkim dziełem przypadku.
Ostatnio, odwiedzając pewną kwiaciarnię natknęłam się na oryginalny sznurek. Nad moją łepetyną zapaliła się lampka i powstała myśl: " Hmmm... fajne to... Takie... inne!!! Wezmę to! Do czegoś na pewno się przyda!" (Tak, tak. Tak jest z wieloma rzeczami! Zbieram i kupuję pierdółki, potem odkładam je aby "nabrały mocy prawnej" aż przychodzi ten dzień, że nic innego jak TA właśnie rzecz jest mi niezbędna. *
Tym jednak razem, ów sznurek tak mocno powichrował mi łepetynkę, że jak tylko wróciłam do domu zaczęłam kombinować jak go użyć, żeby powstało coś zarąbistego. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam... wykręcać, motać, wiązać supełki, dopinać broszki nio i w końcu... łączyć z innymi sznurkami. Efekt był taki, że z miejsca powklejałam zakończenia ( Sorry Aga! Te zakończenia miały być na Twoją bransoletkę. Ale..... ale... to było silniejsze ode mnie... MUSIAŁAM URZECZYWISTNIĆ MOJĄ KONCEPCJĘ!!!) :D poskręcałam i zszyłam sznurki... iii... WŁALA! ;)
*przyznam Wam się, że przez to w rodzinie nazywają mnie "śmieciarz". Zbieram wszystko, co według innych dawno już powinno wylądować w koszu.