Zdaje się, że nie pokazywałam Wam jeszcze tego... Cały komplecik, powstał na zamówienie. Błyskotki miały pasować do lnianej sukienki, na której działy się różne rzeczy... :) dokładniej rzecz ujmując, sukienka wykonana była z naturalnego koloru lnu z pewnymi białymi aplikacjami. Dodatkowo, wykończona była dekoltem typu woda. Muszę przyznać, że zadanie nie było łatwe i trochę mi czasu zajęło zanim do głowy przyszedł mi taki oto pomysł...
Doskonały w swej prostocie...
Na początku była bransoletka... .
...Tak! To właśnie od niej zaczęłam. Do jej wykonania użyłam bryłek surowego pirytu, który niegdyś zakupiłam i odłożyłam do skrzyneczkowej przegródki pod tytułem "przyda się". Nio i cio... i przyszła ta pora, że "przydasie" może być użyte. :)
Chwilkę później pod rękę nawinął mi się lniany sznurek. Coś tam zakombinowałam, poplątałam i ponawlekałam pirycik. Sznur takich kamorków mógłby być dosyć ciężki, więc "odchudziłam" go leciusieńką plątaninką metalu.
W kolczykach zaś, piryt zastąpiłam szarą muszlą z dodatkiem srebrnych płyteczek o nieregularnych kształtach. Całkiem fajnie się to wszystko skomponowało, a ja byłam przeszczęśliwa, że udało się zakończyć to zadanie specjalne.
Delikatnie połyskujące elementy w połączeniu z matowymi szarościami zdają się być dosyć uniwersalną kombinacją i mogłyby towarzyszyć także i innym letnim kreacjom.
Bransoletkę mota się dwukrotnie wokół nadgarstka.
Dziś, to by było na tyle... Udanego weekendu!!! :******
Bardzo ciekawy komplecik. Fajnie wymyśliłaś z tym sznurkiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Ola.
pikne
OdpowiedzUsuń